„Batman Triumphant” – czy to miało prawo się udać?

Odkąd pamiętam moją ciekawość wzbudzają zawieszone projekty, niezrealizowane, porzucone gdzieś na ostatniej prostej filmy. Szukam o nich najwięcej informacji jak tylko się da, a następnie zastanawiam się czy studio podjęło dobrą decyzję. Zastopowało produkcję gniota czy może arcydzieła?

Wczoraj ogłoszono, że niejaki Ryan Unicomb wyreżyseruje dokument, który będzie miał na celu przybliżyć czemu Warner Bros. zrezygnowało z kręcenia Justice League Mortal George’a Millera. To przypomniało mi, że w historii DC Comics bez problemu można znaleźć podobne przypadki. Chociażby Batman Triumphant – zamknięcie trylogii Joela Schumachera. Legendy krążące wokół tego filmu brzmią naprawdę ciekawie.

źródło: batman-news.com
źródło: batman-news.com

Kontynuacja Batmana i Robina trafiłaby do kin zapewne w 1999 roku. Mimo, że wstępny scenariusz przygotowano już trzy lata wcześniej to jednak do dziś nie wiadomo, co tak właściwie zawierał. Mówi się o tym, że głównym antagonistą miał być Scarecrow (do tej roli rozważano m.in. Jeffa Goldbluma). Oprócz niego mogliśmy spodziewać się Man-Bata, Mad Hattera i… Harley Quinn (!), co szczególnie zwraca moją uwagę. Najbliżej angażu podobno była sama Madonna (serio, Joel?).

Schumacher ponownie planował namieszać w originach postaci. Głównie dotyczy to Harleen, która w tej wersji nosiła się z zamiarem pomszczenia swojego ojca – Jokera. Odważny pomysł, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w komiksach darzyła go uczuciem raczej innym niż rodzicielskim. Co ciekawe, wcielający się uprzednio w szalonego klauna Jack Nicholson także szykował się do powrotu na plan. W scenariuszu bowiem pojawiła się sekwencja halucynacji, spowodowanych gazem Stracha na Wróble. Właśnie wtedy otumaniony Batman ujrzałby Jokera.

Jako Bruce Wayne oczywiście George Clooney. Towarzyszyć mieli mu naturalnie Chris O’Donnell (Robin), Alicia Silverstone (Batgirl), Michael Gough (Alfred) oraz Pat Hingle (komisarz Gordon). Choć „towarzyszyć” to chyba nie najlepsze słowo. Zależnie od źródła przecieków Robin albo Alfred zostawali w Triumphant zamordowani. Niektórzy przypuszczali, że zginie nawet Barbara.

źródło: tumbaabierta.com
źródło: tumbaabierta.com

To zaskakujące, bo pierwotnie trzeci Batman Schumachera zapowiadał się na beztroski, radosny sequel w stylu Batmana i Robina. Możliwe, że te przeróbki w skrypcie wprowadzono później, kiedy krytycy zmasakrowali ekranizację z 1997 roku. Autorzy zadośćuczyniliby fanom, fundując im mroczniejszą, bardziej dojrzałą historię.

Projekt w końcu upadł. Warner Bros. odsunęło reżysera od produkcji i zaczęło kombinować: co dalej? Według plotek studio poważnie myślało o adaptacji Powrotu Mrocznego Rycerza lub Roku Pierwszego, rozmawiało z Jossem Whedonem, Darrenem Aronofskym, braćmi Wachowskimi… Ale to już temat na inny artykuł.

Czy zatem za sprawą Batman Triumphant Schumacher wróciłby do łask? Czy jakimś cudem odniósłby sukces? I najważniejsze: czy jest w ogóle czego żałować? Ja osobiście byłbym ciekaw końcowego efektu. Klapy Batmana i Robina nie dałoby się przebić. Nawet gdyby kolejna część okazała się zła, to na pewno nie aż tak jak poprzednik. Twórca Upadku mógł tylko i wyłącznie się poprawić. Poza tym kto nie chciałby zobaczyć drobnego comebacku Nicholsona? Albo uciekającego konno przez las Scarecrowa i ścigającego go batmobilem Człowieka Nietoperza?

źródło: batman-on-film.com
źródło: batman-on-film.com

Cóż, zawsze szkoda mi zawieszonych produkcji. Zwłaszcza tych, które mogłyby wzbudzić ogrom skrajnych emocji. Liczę się z tym, że wtedy, w 1999 roku, następny nieudany film o Mrocznym Rycerzu uśmierciłby markę na długo, ale patrząc na to dziś troszkę żal… Warner Bros. powinno wykorzystać tę tajemniczą otoczkę wokół Triumphant i udostępnić światu scenariusz. W pomysłowej formie, np. komiksu, niewątpliwie cieszyłby się sporym zainteresowaniem. Ponoć niedawno coś było na rzeczy. Czyżbyśmy po prawie dwudziestu latach wreszcie się doczekali?

Dodaj komentarz